źródło |
Czasem nachodzą mnie przemyślenia, ogólnie, kiedy Bruchal
zaczyna myśleć na czymś, jest to znak, że na pewno powstanie stosowna
notatka. I tak od kilku dni, po głowie mojej, nieco rozczochranej w
ostatnich dniach, kołatała się pewna sprawa.
Temat bliski wielu, poruszany u niektórych, omawiany, komentowany — wzbudzający wiele emocji. Pisanie o książkach. Jak ono powinno wyglądać? Kiedy tekst, który popełniliśmy, możemy nazwać recenzją, a kiedy tylko li, tylko luźnym zlepkiem słów, dostojnie nazywanych opiniami. Nie mam ochoty robić analiz tego, kto jak pisze, zastosowuje formy i tym podobne. Napiszę o sobie i własnych spostrzeżeniach.
Zakładając bloga, jakieś cztery lata temu z hakiem, nie wiedziałam, czy będę pisała o książkach. Nic nie wiedziałam. Strona powstała a ja dalej myślałam. W końcu spróbowałam. Jako człowiek nierozgarnięty w świecie interentów obawiałam się reakcji odbiorców. Jaki sposób pisać ? Czy potencjalny czytelnik nie uzna mych wypocin za stek bzdur.
W końcu się odważyłam. Pierwsze nieśmiałe zdania ułożyły się w większy tekst. Nie miało to formy, nie miało niczego, co przyciągało. Nie wiedziałam, jaka mam być. Z początku wyobrażałam sobie, że moje teksty powinny być profesjonalne. By wiedzieć jak to robić, zasięgnęłam wiedzy, w internetach. Rzecz jasna. Poczytałam opinię znawców, osób wiedzących jak robić odpowiednio. Powróciłam na własne łono i posmutniałam. Pisać w sposób formalny — nie chciałam. Zawsze robiłam wszystko na opak. Nie lubiłam powielać schematów. Dlatego oklepane formy raziły niemiłosiernie. Teksty miały być mną, a ja tekstem. Wtedy zrozumiałam, że muszę być sobą w tekstach. Oczywiście ubierając własne myśli i emocje w odpowiednie słowa. Jako że ironia to moje drugie imię, opinie zyskały właśnie taki wydźwięk. Do tego doszło trzecie — literówka.
Robię błędy, nie kryję się z tym, co nie oznacza, że mam gdzieś pomyłki. Walczę dzielnie z zagubionymi przecinkami, zjedzonymi końcówkami. Niestety, wrodzony chaotyzm wygrywa — dodatkowo uwielbiam wymyślać własne określenia. Często celowo zmieniam poprawne nazwy. Dlaczego? By ironia zyskała na sile. Nie, nie chcę obrażać czytelników i autorów. Po prostu teksty są moje, ja jestem ich autorem. Chcę by były jak najbardziej autentyczne.
Wiele razy dochodziły mnie reakcje - „jak Ty dziwnie piszesz”, tak każdy, kto robi coś inaczej, zostaje włożony do działu DZIWNY. I szczerze mówiąc mnie to nie specjalnie przeszkadza. Tak, jestem inna. Jestem może dziwna, ale jestem sobą. Nie będę pisała tekstów, które według znawców mają być poprawne, ale przez to bezpłciowe, pozbawione mnie samej. Jaki byłby sens pisać?
Znajdziesz błąd w moim tekście? Napisz! Koniecznie. Na pewno poprawię i jeszcze podziękuję. Jak wspomniałam, jestem rozkojarzona, korekta jest moją słabą stroną, chociaż proszę uwierzyć na słowo. Sprawdzam kilkadziesiąt razy. Na koniec i tak po pewnym czasie wyłapię błędy. Nie jestem ideałem. Jak każdy człowiek mogę się pomylić.
Wchodząc na mojego bloga, zapoznając z tekstami, każdy, powinien mieć świadomość, że nie znajdzie tu suchych tekstów. Może być kontrowersyjnie, może być mnóstwo emocji. Bo taka właśnie jestem. Cieszę się z każdego czytelnika. Doceniam wiernych odwiedzających, oczekuję nowych. Mam nadzieje, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Nie zmienię się. Nie zacznę pisać tak, jak uważa się za poprawnie. Wtedy przestałabym być sobą.
Temat bliski wielu, poruszany u niektórych, omawiany, komentowany — wzbudzający wiele emocji. Pisanie o książkach. Jak ono powinno wyglądać? Kiedy tekst, który popełniliśmy, możemy nazwać recenzją, a kiedy tylko li, tylko luźnym zlepkiem słów, dostojnie nazywanych opiniami. Nie mam ochoty robić analiz tego, kto jak pisze, zastosowuje formy i tym podobne. Napiszę o sobie i własnych spostrzeżeniach.
Zakładając bloga, jakieś cztery lata temu z hakiem, nie wiedziałam, czy będę pisała o książkach. Nic nie wiedziałam. Strona powstała a ja dalej myślałam. W końcu spróbowałam. Jako człowiek nierozgarnięty w świecie interentów obawiałam się reakcji odbiorców. Jaki sposób pisać ? Czy potencjalny czytelnik nie uzna mych wypocin za stek bzdur.
W końcu się odważyłam. Pierwsze nieśmiałe zdania ułożyły się w większy tekst. Nie miało to formy, nie miało niczego, co przyciągało. Nie wiedziałam, jaka mam być. Z początku wyobrażałam sobie, że moje teksty powinny być profesjonalne. By wiedzieć jak to robić, zasięgnęłam wiedzy, w internetach. Rzecz jasna. Poczytałam opinię znawców, osób wiedzących jak robić odpowiednio. Powróciłam na własne łono i posmutniałam. Pisać w sposób formalny — nie chciałam. Zawsze robiłam wszystko na opak. Nie lubiłam powielać schematów. Dlatego oklepane formy raziły niemiłosiernie. Teksty miały być mną, a ja tekstem. Wtedy zrozumiałam, że muszę być sobą w tekstach. Oczywiście ubierając własne myśli i emocje w odpowiednie słowa. Jako że ironia to moje drugie imię, opinie zyskały właśnie taki wydźwięk. Do tego doszło trzecie — literówka.
Robię błędy, nie kryję się z tym, co nie oznacza, że mam gdzieś pomyłki. Walczę dzielnie z zagubionymi przecinkami, zjedzonymi końcówkami. Niestety, wrodzony chaotyzm wygrywa — dodatkowo uwielbiam wymyślać własne określenia. Często celowo zmieniam poprawne nazwy. Dlaczego? By ironia zyskała na sile. Nie, nie chcę obrażać czytelników i autorów. Po prostu teksty są moje, ja jestem ich autorem. Chcę by były jak najbardziej autentyczne.
Wiele razy dochodziły mnie reakcje - „jak Ty dziwnie piszesz”, tak każdy, kto robi coś inaczej, zostaje włożony do działu DZIWNY. I szczerze mówiąc mnie to nie specjalnie przeszkadza. Tak, jestem inna. Jestem może dziwna, ale jestem sobą. Nie będę pisała tekstów, które według znawców mają być poprawne, ale przez to bezpłciowe, pozbawione mnie samej. Jaki byłby sens pisać?
Znajdziesz błąd w moim tekście? Napisz! Koniecznie. Na pewno poprawię i jeszcze podziękuję. Jak wspomniałam, jestem rozkojarzona, korekta jest moją słabą stroną, chociaż proszę uwierzyć na słowo. Sprawdzam kilkadziesiąt razy. Na koniec i tak po pewnym czasie wyłapię błędy. Nie jestem ideałem. Jak każdy człowiek mogę się pomylić.
Wchodząc na mojego bloga, zapoznając z tekstami, każdy, powinien mieć świadomość, że nie znajdzie tu suchych tekstów. Może być kontrowersyjnie, może być mnóstwo emocji. Bo taka właśnie jestem. Cieszę się z każdego czytelnika. Doceniam wiernych odwiedzających, oczekuję nowych. Mam nadzieje, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Nie zmienię się. Nie zacznę pisać tak, jak uważa się za poprawnie. Wtedy przestałabym być sobą.
....a to ta wokalistka kryjąca się pod pseudonimem ,,INNA'' , to Pani !
OdpowiedzUsuńJa tam niczego złego w Twoim pisaniu nie widzę. To jest Twój kawałek internetu i piszesz dla siebie. Bardzo często spotykam się z blogami, na których teksty są moim zdaniem mierne. Nic z nich nie wynika. Nawet opinia. Czy kiedykolwiek napisałam do tego kogoś? Nie. Zamknęłam stronę i poszłam dalej. Sama utworzyłaś swoją stronę. Sama się nią zajmujesz. Nikt Tobie za to nie płaci. Jestem sama sobie szefem, więc jedyną osobę jaką mają zadowalać te teksty, to Ty :)
OdpowiedzUsuńJesteś, nie jestem :D
UsuńJa wiem, że moja strona i zasada "wolność Tomku w swoim domku" jest po mojej stronie, jednak mnie bardziej chodzi o fakt, że sztywne teksty, które są podobne do poprzednich, nie wywołujące emocji, nie są tym co lubię czytać u innych. Dlatego postanowiłam być inna, postawić na swobodę i bardziej przystępny język :D
UsuńDla mnie Twoje teksty sa takie jakie powinny ...mogą być dziwne , różne , kontrowersyjne ale sa pisane w natchnieniu , z przekazem i odczuciem...czy to pozytywnym czy też negatywnym, ale Aga te teksty sa Twoje.☺Dziękuje za każdą nową recenzję i czekam na kolejne, kolejne...ach i prosba ...nie zmieniaj sie , badz sobą...i pamietaj ...wychodzisz na ....???hahaha
OdpowiedzUsuńTakich recenzentów się ceni.
OdpowiedzUsuń:):)
UsuńDobrze, że nie masz tego w planach, bo Tobie absolutnie nie wolno się zmieniać!
OdpowiedzUsuńNie zmienię, dalej będę zołzą ;)(:
UsuńTo właśnie "dziwność" i inność jest w cenie, wcale się nie zmieniaj, jeśli sama jesteś ze swoich tekstów zadowolona. To Twoje miejsce, Twój skrawek internetu i Ty tu rządzisz :)
OdpowiedzUsuńNormalnie moje podwórko ;)
UsuńJa lubię Twoje teksty i wcale nie uważam je za dziwne :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję:)
UsuńCiekawy tekst :) Tak recenzje profesjonalną mogą pisać profesjonaliści :) Każdy pisze jak mu się podoba - i ta odmienność mi się podoba. Nie lubię tylko jak osoba pisze zbyt duże streszczenie fabuły, a swoje wrażenia opisuje w 2-3 zdaniach. Swoich tekstów też nie traktuje jako recenzje...opisuje moje wrażenia, odczucia, spostrzeżenia :) Widzę, że mamy podobne pierwsze doświadczenia z tekstami o książkach - ja też szukałam porad na necie...
OdpowiedzUsuńno tak było. Zielone jabłuszko byłam, bloga chciałam, nie wiedziałam jak zacząć. Co mogę, czego nie absolutnie się nie robi. Poszłam więc z pytaniem do interentów :D
UsuńDużo zależy od poczucia humoru - na przykład my mamy podobne, więc Twoje teksty nie są dla mnie dziwne ani niezrozumiałe :) Ja czasem piszę tak "SUCHO", bo boję się, że będzie dziwnie, nieelegancko, w jakiś sposób komicznie, ale czasem daję się ponieść i piszę swobodnie. Zauważyłam, że jak trafię po latach na taką właśnie spontaniczną notkę to fajnie mi się ją czyta:) Poza tym, to Twój blog, Twoja strona i tylko i wyłącznie Ty decydujesz jaki styl będą miały Twoje notki :)
OdpowiedzUsuńOj tam, czasem to i mnie się uda napisać w miarę "mądrze" :D chodziło o to, że nie lubię pisać w sposób jaki, wielcy znawcy uznają za odpowiednie, mało tego, nie lubię też takich tekstów czytać u kogoś. Im więcej przemyśleń i autora w opinii, tym lepiej dla mojego odbioru;)
UsuńAgnieszko, to jest to. Wykorzystaj, wiesz kiedy;)
OdpowiedzUsuńE.
Postaram się:)
UsuńSłowo dziwne jest... dziwne. No i lepiej, by było dziwnie niż nudno. :D Choć ka akurat niczego dziwnego w Twoich notkach nie widzę. Ot, taki bruchalkowy styl.
OdpowiedzUsuńPięknie i słusznie, niech każdy pisze tak jak ma ochotę i odzwierciedla w tym siebie, a świat będzie piękniejszy (no, może nie cały, ale blogosfera na pewno ;)).
OdpowiedzUsuń