listopada 06, 2017

listopada 06, 2017

Tam gdzie czekał anioł

źródło


Moje kolejne spotkanie z twórczością Pani Doroty Schrammek. Byłam niezmiernie ciekawa najnowszej książki autorki. Dlatego też, gdy tylko dotarła, zabrałam się za czytanie. Wiele sobie obiecywałam po tym tytule. Liczyłam na wciągającą i ciekawą lekturę, a jak było w rzeczywistości?

 
 
Poznajemy Beatę, żonę i matkę. Kobietę, na tak zwanym zakręcie życiowym. Właśnie straciła pracę, poszukuje nowego zajęcia. Sprawę nie ułatwia upierdliwa teściowa oraz zgnuśniały mąż. Te i jeszcze inne powody, sprawiły, że postanowiła podjąć pracę w Niemczech, jako opiekunka. Poinformowała rodzinę, później rozpoczęła przygotowania do nowego etapu w swoim życiu. Tłumaczyła sobie, że wyjazd będzie w swego rodzaju, sprawdzianem jej małżeństwa, które w ostatnich latach jakby ostygło.

Podróż z Warszawy do Szczecina, upływa Beacie na rozważaniach i analizie własnego życia, czy dobrze postąpiła?

No ale nadchodzi pora, by wysiąść i stawić czoła nieznanemu. Na dworcu ma czekać pracodawca — Jakże miło z jego strony. Znam wiele kobiet pracujących w Niemczech jako opiekunki. Po ŻADNĄ nigdy nie wyjechał pracodawca.

Wraz z kobietą towarzyszymy podczas zajmowania się starszym małżeństwem. Problemami w domu-mąż ma ciągłe fochy o wyjazd małżonki. Teściowa jeszcze podjudza porzuconego syneczka. I tak cały czas.

Jest jeszcze pamiętnik, byłej więźniarki obozu, który znajdował się przy granicy. I to chyba jest najciekawsza część książki.

Napisałam już, że wiele obiecywałam sobie po książce. Niestety, niestety muszę napisać, że bardziej czułam rozdrażnienie niż ciekawość.

 
 
 
Pani Dorota Schrammek ma dziwną tendencje, ciągle i uparcie porównywania Polski i Polaków do Niemców. Oczywiście tych pierwszych, stawiając w złym świetle. Bo przecież u nas jest tak źle, a Niemcy to kraina mlekiem i miodem płynąca.

Sama fabuła była nijaka. Nie wiem, gdzie autorka posiłkowała się wiedzą, skąd zaczerpnęła informacji na temat pracy opiekunek. Bo każda, którą znam, nie miała tak komfortowych warunków. Bardzo przerysowane. Naprawdę, jeśli już tak bardzo chce się pokazać temat z pięknej strony, należy się dowiedzieć w kilku źródłach.

Bo tutaj akurat mam bardzo dobrą znajomość. I wiem, jak wygląda to zajęcie. U nich, jak i u nas są lepsi i gorsi ludzie. Dlatego nie pojmuje, skąd u Pani Doroty tak ogromna niechęć do jakby nie było swoich rodaków. Widać prawdą jest, że Polacy mieszkający w Niemczech, zachowują się dosyć osobliwie, drwiąc z własnego kraju. Smutne i jakoś pozostawia niesmak. Zwłaszcza że autorka, jakby nie było — wydaje w tej złej Polsce, a nie „cudownych Niemczech". Gdzie wszystko można od ręki załatwić. Gdzie każdy stoi z otwartymi ramionami.

I jedyne co mnie ciekawiło, i tylko dlatego dokończyłam książkę, był pamiętnik. Tylko na sam koniec nie bardzo wiedziałam, po co było tyle upchnięte w jednej maleńkiej książeczce?

Brak dynamiki, brak przewodniego wątku. Odnosiłam wrażenie, że książka była napisana, tylko po to, by kolejny raz, pokazać jak to u naszych zachodnich sąsiadów jest wspaniale — Eden wręcz. A tutaj, jedno wielkie dziadostwo i w ogóle wstyd się przyznać do pochodzenia. Nie wiem, chyba powinnam się przeprowadzić. Wszak do granicy mam tak zwane — dwa kroki.

Jest mi smutno, jestem zła. Ponieważ nie interesuje mnie, jakie ma poglądy Pani Dorota, i tego typu przytyki, powinna zostawić dla grona własnych znajomych. A nie „raczyć” nimi czytelników. Nawet pogoda u nas jest gorsza. No ja nie wiem. Powinniśmy wszyscy emigrować.

11 komentarzy:

  1. Ojej, poza książką, o której piszesz czytałam wszystkie tej autorki i bardzo mi się podobały. Tę niebawem będę również czytała i przyznam, że po Twojej recenzji trochę się obawiam.Czyżbym miała po raz pierwszy się rozczarować?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, liczyłam na to, że naprawdę warto będzie po nią sięgnąć. Szkoda, muszę poszukać innych powieści tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam skąd mi się to ojej wzięło w głowie. Z poprzedniego komentarza :)

      Usuń
  3. Ja niestety też Niemcy zachwalam, a polską politykę krytykuje. Chociaż na zachodzie, też nie jest idealnie Ale to są moje poglądy i raczej ich nie publikuje. Raczej wątpię abym się skusiła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, ja podziękuję... Wystarczy mi to, co tu napisałaś i opowiadałaś.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda. Sama kiedyś pracowałam za granicą, jako opiekunka, więc dla mnie mogłaby być to ciekawa lektura, ale niestety, jak widać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czy zniosłabym takie ciągle chwalenie Niemców kosztem Polaków :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet pogoda u nas gorsza :) Szkoda, że książka nie spełniła twoich oczekiwań, ale czasami tak bywa. Osobiście nie znam twórczości pani Doroty Schrammek i jak na razie nie mam jej w planach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyli dobrze myślałam, że mi się może nie spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam nic tej Autorki, ale może zacznę jednak od innej książki...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger