Lubię co jakiś czas, pojechać do Warszawy - mam wielu znajomych w tym mieście, chociaż mieszkam na drugim końcu kraju. Mimo to, zazwyczaj gdy jakoś się wyrwę z mojego zachodu, mam tę przyjemność, że będę miała z kim wyjść na kawę. Jednak tym razem, wyjazd był nieco niespodziewany, spontaniczny, ale w pewnym momencie zastanawiałam się czy nie zrezygnować. W końcu, stwierdziłam, że jadę bo potrzebuje zmiany otoczenia. I to tak porządnie. A gdzie, jak nie do Warszawy? To miasto, ma w sobie coś, co mnie strasznie męczy, ale i pociąga. Dlatego, wbrew wszystkiemu, gdy jestem zmęczona psychicznie, wybieram się właśnie do stolicy, by naładować baterię, tą energią, biegnącymi ludźmi i zawsze dziejącym się "cosiem".
Dlatego, gdy koleżanka napisała zapytanie do znajomych, czy są chętne dziewczyny, na wyjazd szkoleniowy z laminacji rzęs, stwierdziłam, że jadę! Nie zależało mi jakoś specjalnie na samym zabiegu, a raczej jego efekcie. Chciałam pobyć w tym mieście, sama ze sobą. To dlatego, nie umówiłam się z żadną z koleżanek. Nie napisałam kiedy będę, bo chciałam pojechać sama do moich ukochanych Łazienek, przejść się jedną z najbardziej zatłoczonych ulic, a nawet zgubić się i odnaleźć. Pójść na kawę, popatrzeć na ulice i nie musieć nic, poczuć się trochę w innym świecie, w innej codzienności. Niby nic, ale czasem, właśnie to, jest najbardziej potrzebne.
Ostatnio się śmiałam, że chociaż byłam wiele razy, nigdy nie miałam okazji zobaczyć Syrenkę, nie wiem, zawsze lądowałam gdzieś obok, albo zeszłam z trasy w drodze do sławnego pomnika i w końcu nigdy do niej nie dotarłam. I wreszcie, w tym roku, zupełnie przypadkiem i niespodziewanie - bo moja orientacja jest równa zeru. Trafiłam pod samiuteńką, kamienną płetwę syrenki ;)
Jeszcze troszkę moich ukochanych Łazienek. Nie umiem się zdecydować za co uwielbiam to miejsce. Jedno jest pewne, gdybym tam mieszkała, jeździłabym ciągle, żeby pospacerować alejkami i spotkać cudowne wiewiórki:)
Moje wycieczki do Warszawy nie miały charakteru turystycznego, ale pamiętam klimat tego miasta i ogólnie jakiś nie mój. Raz byłam na koncercie Budki Suflera w Kongresowej (2007), to było moje pierwsze spotkanie z fanklubem. A drugi raz byłam w lecie 2019, w klinice leczenia bólu, więc skrajnie inne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Ty masz swoje miejsce, gdzie możesz naładować akumulatory :)
Wiadomo, że każdy inaczej odbiera pewne miejsca. Ja nie lubię Wrocławia i chociaż mam dosyć blisko niezbyt często jeżdżę.
UsuńCieszę się Agnieszko, że miło spędziłaś czas. Serdeczne pozdrowienia z okolic Krakowa ;-). Warszawę mam w planach latem, ale chyba tylko przejazdem :-) .
OdpowiedzUsuńPolecam wybrać się do Warszawy nie ty przejazdem:) naprawfe warto.
UsuńPiękne i klimatyczne miasto :) Byłam nie raz :)
OdpowiedzUsuńhttps://profashionworld.blogspot.com/2022/05/camelowe-baleriny-w-wiosennej-stylizacji.html
To prawda, jest klimat :)
UsuńZmiana otoczenia to coś co sprawia że ja wypoczywam.
OdpowiedzUsuńTak, trzeba co jakiś czas wyrwać gdzieś w inne miejsce,,najlepiej nieznane i zmienić perspektywę:)
UsuńKażdy ma chyba takie miejsca, do których chętnie wraca i które ładują nam baterie.
OdpowiedzUsuńNa ślub syna miałam doklejone rzęsy, ale męczyłam się strasznie...
Oj mnie również doklejone męczyły. Miałam wrażenie, że nie utrzymam otwartej powieki 😀
UsuńJa do Warszawy głównie jeździłam w szkole na wycieczki, nie ciągnie mnie do miasta, wręcz przeciwnie w plener, więc nawet w Lublinie, do którego mam 30 km jeżdżę okazjonalnie :)
OdpowiedzUsuńO jestem ciekawa tego efektu końcowego laminacji rzęs. Na efekcie najbardziej zbliżonym do naturalnego zależy każdej z nas, która udaje się na jakikolwiek zabieg do kosmetyczki. Dodaję bloga do obserwowanych, by zajrzeć do Ciebie, gdy już wrzucisz fotki przed i po. A co do wyjazdu i odcięciu się od wszystkiego, to myślę, że właśnie takie spontaniczne wypady są najlepsze, by daleko od domu przemyśleć wiele rzeczy na chłodno. Pozdrawiam Cię serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńMusze napisać z prośbą o zdjęcia i zrobię post, bo jeszcze napisze o pewnym produkcie, który po laminacji powinno się zaopatrzyć.
UsuńMnie Warszawa przeraża i wybrałabym chyba każde inne miasto w Polsce na samotną wycieczkę! Ale naprawdę dobrze się czytało, że dla Ciebie był to udany i ważny wyjazd!
OdpowiedzUsuńMnie też przerażała zawsze! I w końcu stwierdziłam, że albo się ogarne, albo ciągle będę uciekała. No i jakoś się udało 😃
Usuńprzepięknie ;)
OdpowiedzUsuń😊
UsuńPięknie napisałaś o MOIM MIEŚCIE w którym się urodziłam i cały czas mieszkam. I nawet napisałam o nim książkę.
OdpowiedzUsuńAgnieszko - dziękuję Ci bardzo :-)
Bardzo proszę 😊 w końcu Warszawa da się lubić ☺
UsuńJak ja tęsknię za Warszawą! Ostatnio byłam tam na samym początku pandemii...
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńW Warszawie byłam tylko raz, bardzo spontanicznie - w styczniu. Nie za wiele mogłam zwiedzić, bo było okropnie zimno. Mieszkam w górach a wydaje mi się, że w moim rejonie jest cieplej :D Chciałabym jeszcze raz odwiedzić to miasto, zachwyciło mnie! :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Ja mam Warszawę pod nosem i uciekam od niej co raz dalej na wschód. I mam zamiar jeszcze dalej. Męczy mnie. Za duży hałas, za dużo ludzi, za dużo samochodów, reklam, betonu...dosłownie wszystkiego 🙁
OdpowiedzUsuńNa wschodzie to w życiu bym nie zamieszkała 🙈 jak dla mnie przepaść pod każdym względem między moim Zachodem, a nimi tam..🙈
Usuńlubię czasem wpaść do Warszawy. Może uda się na długi , czerwcowy weekend?
OdpowiedzUsuńJa właśnie lubię czasem, zazwyczaj co kilka lat 😉
UsuńMy pojechaliśmy do Warszawy w zeszłym roku na 3 dni z dziećmi. Ledwo lizneliśmy stolicy :) Kolejne atrakcje zostawiliśmy sobie na następny wyjazd.
OdpowiedzUsuńBo za pierwszym razem trudno się zdecydować gdzie iść, a z dziećmi to już inna bajka. Trzeba koniecznie powtórzyć wyjazd 😊
UsuńWiewiórka z ostatniego zdjęcia jest przecudna :)
OdpowiedzUsuńWarszawa jakoś mnie do siebie nie przyciąga, ale na pewno kiedyś zrobię do niej jeszcze jedno podejście. Bardzo ładne zdjęcia. :D
OdpowiedzUsuńW Warszawie byłam tylko raz w 2009 r. na wycieczce studenckiej i było to tylko kilka h ;(
OdpowiedzUsuń