marca 18, 2023

marca 18, 2023

Kolejna odsłona o wszystkim i o niczym ;)


 Polubiłam posty o wszystkim i o niczym. Bo można napisać o wielu tematach bez żadnego ograniczenia tytułu ;). Dziś będzie zbiorczo - wyprawa z ostatniej niedzieli, kiedy to jeszcze zima nam przypomniała o sobie, mam nadzieję ostatni raz, ale wiadomo. Wszystko jest możliwe. Wprawdzie zapowiadają na nowy tydzień temperatury nawet do 18-tu kresek, jednak i kwiecień potrafi być kapryśny, dlatego radość z dystansem.

A tydzień temu wybraliśmy nie całkiem daleko do domu, na pewny punkt widokowy, z którego widać większość ważnych szczytów w okolicy. Pogoda była piękna, słoneczko i śnieg, ale w powietrzu już można było poczuć siłę nadchodzącej wiosny, gdy tylko słońce wspięło się wyżej, grzało naprawdę mocno. 

Mam nadzieję, że przy przybliżeniu będzie widoczny napis wyjaśniający co widać i gdzie się znajduje. Właściwie my po przeczytaniu dalej nie wiedzieliśmy dlaczego miejsce nazwano krzyżowa i dlaczego musi stać krzyż, w końcu teren w środku pola, ale kiedyś to mam wrażenie stawiali krzyże wszędzie gdzie popadło.

Jednak zanim dotarliśmy na miejsce niżej kościoła, znajduje się świetną wieża, nie wiem co się kiedyś tam znajdowało, przyznaje miałam sprawdzić i zapomniałam, w każdym razie z pewnością z jej szczytu byłby zacny widok. Niestety nie sprawdziliśmy ponieważ jest zakaz wstępu. Cóż, obeszliśmy dookoła, pozaglądaliśmy i na obejściu smakiem się skończyło.







Nie powiem, kusiło mnie okienko, ale jednak jest zbyt obszerna żeby przecisnąć pomiędzy drutami,gdyby ich nie było, moja szatańska dusza z pewnością by mnie popchnęła do zwiedzenia tej piwniczki ;)



Tymczasem zmieniamy scenerię, bo chyba w czwartek, tak sądzę. Miałam zaplanowane żeby przy okazji wyprawy na zakupy zrobić mini sesję, aby pokazać mój promocyjny nabytek. Otóż jak wielokrotnie powtarzam, łowca promocji wszelakich jestem, a przez przypadek trafiłam na pogłębioną wyprzedaż w Sinsay - nie jestem jakaś wielka fanka, ponieważ jakościowo to te ubrania pozostawiają wiele do życzenia, jednak prezentują niektóre naprawdę uroczo. Dlatego gdy wypatrzyłam pewien płaszczyk za całe 54 Zeta, przecenione chyba ze 119 zł, a może i więcej on kosztował. Nie wiem, ale postanowiłam kupić, bo mój kolor, więc cóż to jest te 50 z hakiem.  A jak tu pokazać jak nie mojej totalnie mało profesjonalnej sesji? Przygotowałam statyw, wszystko cacy. Zapakowałam się do auta. Pojechałam, znalazłam miejsce i... zobaczyłam, że zostawiłam statyw w domu ;). Brawo ja! Co poradzić, potrzeba matką wynalazków, za statyw robił mi słup energetyczny ;)))). I jeszcze ściana ogrodzenia. Cóż. wyszło jak wyszło, ale można się pośmiać. Właściwie to ta sesja to taka typowo moja. Nie ogarnięta :)). 


Jak widać profesjonalizm pierwsza klasa, a dzięki ustawieniu na tej ściółce, wszystkie otwory w telefonie miałam zapchane, później przez godzinę wydziobywałam ziemię i różne cuda, żeby móc podłączać ładowarkę i słuchawki. 

Tak, to jest to zdjęcie gdzie za statyw posłużył słup, bardzo przydatne te wycięcia w betonie, mogłam sobie spokojnie oprzeć ustawić, ogólnie polecam. Niezawodne. Oczywiście modelka ze mnie drewniana, nie mam pojęcia jak dziewczyny to robią, że tak fajnie się ustawiają, ja mam problem z rękami, co z nimi robić. Te ustawienia a'la poprawiania włosów w moim wykonaniu wyglądają jakbym próbowała się obronić przed spadającymi światem. Inne pozy to już kosmos, powykręcane kończyny jakbym cierpiała na chorobę stawów. Ale, tutaj widać płaszczyk, ma fajne złote guziczki, kolor przyznajcie cudo. Tylko właśnie, jakość. Ubrałam go dwa razy, nosiłam łącznie z 3h, a już rękawy mają kuleczki.... Więc cena adekwatna do jakości. 


O, a to jest moje ulubione, kiedy sobie idę żeby się ustawić, ale zapomniałam, że 10 sekund to jednak szybko. Za to jest naturalne, w miarę, bo jak idę to też się mocno skupiam żeby nie wywinąć orła.


Mam nadzieję, że w nowym tygodniu uda się zrobić fotki płaszcza, który jest przepiękny, ale i mega oryginały jeśli chodzi o print i tu już trzeba takie zestawienia. Jakość to zupełnie inna bajka w porównaniu do prezentowanego dzisiaj. Jednak i cena swoje robi, a i tak, wyszarpany na promocji - wiadomo.  Zatem. Z ubraniowej sesji tyle, miało być fajnie, a wyszło jak zwykle ;). 

Na zakończenie pochwalę się moim pierwszym wypiekiem z ciasta drożdżowego, bo będę szczera, ja nigdy nie piekła, dopiero w tym roku zaczęłam i tak naprawdę raczkuje w tej dziedzinie. Ciasto drożdżowe jest debiutem, ale już mi się podoba. Myślę, że będzie ulubionym. Były też eklerki, ale zanim zdążyłam zrobić fajne zdjęcie, zostały zjedzone...



                            tak tylko dodam, że są to bułki z serem :) i lukier, lukier musi być. 


Asa znalazłam zdjęcie, które wysłałam mamusi! ;) ogólnie to nie widziałam, że ciasto parzone tak trudno się rozprowadza żeby miało oczekiwany kształt, dlatego są jakie są, ale były pyszne, krem zrobiłam sama, tak więc - duma ;). 

20 komentarzy:

  1. Ta wieża - niesamowita. Zachwycający obiekt, z płaskorzeźbami - robi wrażenie.
    Kolor płaszczyka chabrowy bardzo mi się podoba. To zdjęcie z murem i Tobą jest bardzo ciekawe,( Nawet jeśli założymy, że z ostrością powinno być odwrotnie.)bo w Twoim zamyśle artystycznym tak miało być.
    Twoje wypieki wyglądają mega apetycznie.
    Z przyjemnością przeczytałam ten post.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Płaszczyk ma mój ulubiony kolor... kobaltowy. I bardzo Ci w nim do twarzy :) A wypieki wyglądają obłędnie :) Bardzo, bardzo apetycznie... Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście świetny płaszczyk upolowałaś. W takiej cenie to naprawdę świetna okazja :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne zdjęcia, płaszczyk świetny, miałam kiedyś bardzo podobny 😊 te dwa ostatnie zdjęcia wyglądają bardzo smacznie 😍

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne zdjęcia, ciekawe miejsce, a na słodkości aż mi pociekła ślinka ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Płaszczyk piękny !!! Tez sobie kupiłam ( inny ) na wyprzedaży w Sinsay i dumnie noszę, a każdy myśli, że kosztował "miliony". Niech sobie myślą ! Piękne miejsca i widoki. Też lubię takie wędrówki i stare budowle. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. wypiek wygląda smakowicie, płaszczyk za całe 54 Zeta to dobry zakup

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dowcipna ta Twoja relacja i wcale nie o niczym!
    Wypieki wspaniałe, ale ja akurat wolę bez lukru.
    Smacznej wiosny zatem!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajna wyprawa, aż szkoda, że wieża hihi i piwniczka nie były dostępne. Tak też lubię buszować w takich miejscach :D. Płaszczyk prześliczny i moim zdaniem ładnie wyszłaś. Też nigdy nie wiem, jak ustawić się do zdjęcia. Jak mi znajomy sesję robił, to najbardziej właśnie podobało mi się, jak wyszłam tyłem, kiedy idąc przed siebie, nie wiedziałam, że robi mi fotkę :P.
    A Twoich wypieków to bym skosztowała :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Również polubiłam wpisy o wszystkim i o niczym. Lubię je zarówno tworzyć, jak i czytać :) Bardzo podoba mi się ten płaszczyk, ogólnie podobają mi się ciuchy w niebieskim kolorze, ale wydaje mi się, że mi nie pasuje :) A te bułeczki, o rety ale bym taką ze smakiem wszamała :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Pięknie Ci w tym płaszczu. Wieża robi duże wrażenie, w ogóle miejsce bardzo urokliwe i hmmm dodatkowo tajemnicze :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Ależ ładny kolor ma ten płaszczyk :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No i post o niczym stał się o czymś fajnym:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakie pyszne słodkosci :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ładne zdjęcia! I gratuluję pierwszych wypieków 😀😀

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawa wycieczka. Płaszczyk świetny. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam serdecznie ♡
    Świetna wycieczka (aż sama poszłabym gdzieś na jakiś spacerek, jednak śnieg który spadł dziś rano skutecznie mnie demotywuje) śliczne zdjęcia :) Twój płaszczyk jest rewelacyjny! Ten kolor! Uwielbiam :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciasto drożdżowe jakoś zawsze mi... nie wychodzi :( Ja chyba nie mam do niego cierpliwości...

    OdpowiedzUsuń
  19. O jej! Ale zjadłabym taką bułeczkę!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger