czerwca 14, 2014
ARS Dragonia
Sięgnęłam po tę książkę ponieważ zaintrygowały mnie dwie rzeczy, przede wszystkim nic nie mówiący tytuł oraz tajemnicza okładka. Miałam nadzieje na przygodę, zwłaszcza,że akcja działa się w dwóch wymiarach. Lepiej być już nie mogło, w dodatku ta ciekawość czym zajmowała się nieznana i skrzętnie ukrywana instytucja o przedziwnej nazwie...
Akcja rozpoczyna się w dziwnym momencie, kiedy to biegnąc po ulicy staruszek wykrzykując niezrozumiałe skrawki zdań pada trupem. Jak wiadomo z miejsca pojawia się tłum gapiów, z pytaniami dlaczego i jak?
Po chwili przenosimy się w inne miejsce gdzie rozmawiają ze sobą dziwne byty o jeszcze dziwniejszy nazwach. Mają jakiś plan, jaki oczywiście tego nam nie zdradzają.
Później poznajemy chłopca, już na wstępie widać,że jest gburowaty oraz obrażony na cały świat i połowę Ameryki bo musiał się tutaj znaleźć. Tutaj czyli w Poznaniu. Dostał zawiadomienie o pogrzebie dziadka, którego jako tako dobrze wspominał więc, jakby nie było wypadało przyjechać, a skoro dostał bilety to warto skorzystać. Niestety bagaż Sebastiana został zagubiony, przez co młodzieniec zaczyna się irytować, tatuś na niego nie czekał a co najgorsze przykleił się do niego tłuściutki dzieciak imieniem Eryk. No gorzej być nie mogło!
Przybycie nie było takim zwykłym zbiegiem okoliczności, komuś bardzo zależało aby Sebastian w tym właśnie momencie pojawił się w kraju. O czym przez jakiś czas nie miał pojęcia jego własny ojciec. Gdy Robert zobaczył syna pod kamienicą zrozumiał,że sprawy wymknęły się spod kontroli i od teraz przepowiednia, której przez wiele lat się obawiał w końcu może dojść do spełnienia.
Sebastian był zły na ojca,że ten nie pofatygował się po niego na lotnisko, był jeszcze bardziej zły,że musiał jechać w towarzystwie grubaska i jego matki. Nie pamiętaj jak wyglądała ulica dawnego miejsca zamieszkania, kiedy stanął pod bramą wejściową okazało się,że nikt na niego nie czekał, zaś ojciec nie odbierał telefonu. Splotem wydarzeń poznaje Lunę, bardzo charakterystyczną z wyglądu dziewczynę. Jest w niej coś co przyciąga uwagę, od tamtej chwili nastolatek robił wszystko by zobaczyć istotę z marzeń. Nieświadomy tego co się wydarzy podąża ulicami w poszukiwaniu pięknej nieznajomej.
W innym świecie toczą się dyskusje, na temat przybycia kolejnego Pitta do miasta, dlaczego Edwin Pitt musiał umrzeć, bo jego śmierć nie była wynikiem naturalnym. Czas się kończy i trzeba podjać kluczowe decyzje..
Mam ochotę napisać jedno zdanie. Jeszcze tak dziwnej książki nigdy nie czytałam! Nie wiem jak określić fabułę, ale zacznijmy od początku.
Sebastian, którego nie dało się polubić, wiecznie naburmuszony i niezadowolony z tego co się działo. W dodatku pewny siebie jakby jego inteligencja albo chociaż wygląd zewnętrzny powalał na kolana. Nie dość,że się jąkał to jeszcze nie próbował być miły. Postać jak dla mnie niesamowicie drażniąca.
Natomiast postaci fantastyczne, bo tych było tutaj pełno, dosyć interesujące i dokładnie opisane, dzięki czemu można było wyobrazić sobie jak wyglądały.
Przejdźmy do fabuły, która nie do końca była i jest dla mnie zrozumiała. Coś się zaczęło, czegoś się ONI bali, ale nikt w żadnym momencie nie wyjaśniał i nie wyjaśnił czym była ta ARS Dragonia, jakie miała przeznaczenie. Gdyby nie urywki zapisek z przeszłości,a dokładniej mówiąc raporty śledztwa zupełnie nie miałabym pojęcia o co chodzi. Szczerze powiedziawszy mnie najbardziej interesowały te fragmenty notatek z przeszłości. Bo sama akcja toczyła się dziwnym rytmem. Jaki miał związek ze wszystkim zaczarowany tramwaj tego do tej pory nie wiem i już się nie dowiem. W książce jest mnóstwo niedomówień. Autorka nie wyjaśnia tego co stało się z ojcem chłopca, dlaczego tak ważne było by zapobiegł temu co miało nastąpić i czy w końcu mu się to udało?
Zakończenie jest jednym wielkim znakiem zapytania i nie wiem czy tylko ja odniosłam takie wrażenie, ale labo coś poszło nie tak, albo będzie kontynuacja bo zamiast mieć odpowiedzi na kłębiące się w głowie pytania w zamian otrzymałam nowe zagadki.
Mam mieszane uczucia względem Ars Dragonii, nie umiem powiedzieć,że mi się ona nie podobała, ani stwierdzić,że lektura jest genialna. Myślę,że tutaj każdy powinien sam sprawdzić czy mu przypadnie do gustu.
Książka bierze udział w wyzwaniu "Polacy nie gęsi".
AUTOR:
Agnieszka Bruchal
Skoro to taka dziwna, specyficzna książka to chyba nie dla mnie, bo ja lubię jasne, klarowne historie. No i te wszelkie niedomówienia też mnie zniechęcają.
OdpowiedzUsuńKsiążkę już mam więc dylematy typu czy chcę przeczytać, czy to dla mnie nie mają sensu :P Jestem ciekawa czy odbiorę ją jak Ty :P
OdpowiedzUsuńMam na półce inną książkę tej autorki, która zdecydowanie bardziej mnie ciekawi, bo, wiadomo - kryminał. :D
OdpowiedzUsuńmasz rację... dziwna ta książka ;) w sumie nie wiem co o niej myśleć...
OdpowiedzUsuńSzału nie ma, dużo niedomówień, ale nawet mnie zaciekawiła. Szczególnie te istoty ;)
OdpowiedzUsuńChyba coś nie tak poszło, bo spotykam się z określeniem tej książki typu dziwna, nie wiadomo co do czego i o co chodzi.
OdpowiedzUsuń