czerwca 30, 2014

czerwca 30, 2014

Uwodzicielki


Kultura krajów Dalekiego Wschodu od zawsze mnie fascynowała, dlatego też często sięgałam po książki, których akcja osadzona jest właśnie w Chinach, zaś fabuła nawiązuje do zwyczajów oraz obrzędów panujących w tym niezwykłym miejscu, ponieważ tam charakterystyczni są nie tylko ludzie, z racji swojego wyglądu, ale również ich postrzeganie świata z perspektywy przesądów. Chyba nigdzie nie spotkałam się z tak poważnym podejściem do wróżb oraz przepowiadania szczęścia, które mogło być już przypisane w godzinie i dacie urodzin, gdyż, jak się okazuje, cyfry odgrywają ogromną rolę, nie jeden raz zaważają na przyszłym życiu.

Camilla niestety urodziła się w nieodpowiedniej chwili, czego dowodem było całe jej dzieciństwo, jak i teraźniejsze życie. Od najmłodszych lat szkolona na perfekcyjnego szpiega.  Będąc wychowanką szefa jednego z największych gangów w Szanghaju, musi być mu absolutnie podporządkowana. Owszem, niczego jej nie brakuje. Oprócz możliwości decydowania o własnym życiu. Została wytypowana do wykonania bardzo ryzykownego i trudnego zadania, a każdy błędny krok może stanowić najwyższą cenę. Życie. Dzięki sławie, urodzie oraz odpowiedniej umiejętności prowadzenia rozmowy udaje się jej zbliżyć do celu. Mistrza Lunga, bezwzględnego wroga Wanga. W szemranym świecie nie ma miejsca dla dwóch władców. Jeden musi usunąć się z drogi. Dobrowolnie albo... podstępem. I tu pojawia się piękna, eteryczna Camilla. Niestety zadanie z pozoru łatwe zaczynają komplikować trzy osoby. Tajemnicza iluzjonistka Cień, prowokująca każdym słowem pisanym redaktorka Tęcza Chang oraz syn samego Lunga. Ten ostatni okaże się ogromnym problemem, ale również szansą na zmianę życia. Jednak czy będąc pod władzą dwóch najbardziej niebezpiecznych mężczyzn, Camilla ma szansę być po prostu człowiekiem i zaznać szczęścia? Jaką rolę w jej życiu odegrają te dwie piękne i zarazem niebezpieczne kobiety? 

Książka jest niebywale wciągająca, może akcja nie toczy się takim rytmem, jaki bym sobie życzyła, jednak czytało się naprawdę przyjemnie. Przede wszystkim dokładne opisy oraz zagłębianie się w świecie brudnych interesów, gdzie nieodpowiednie posunięcie grozi śmiercią. Ale jest coś jeszcze, mianowicie - wspaniale prowadzona gra słowna. Tutaj nie znajdziemy płytkich wypowiedzi, każde zdanie ma drugie dno, zaś cała zabawa tkwi w tym, aby jak najlepiej zwieść swojego rozmówcę i być nad nim. Także wplecenie ciekawostek związanych z rytuałami bardzo mnie ciekawiło, na przykład godzina oraz miejsce, kolory do otwarcia nowego kasyna. Wszystko starannie przygotowane, opisane z niebywałym przepychem, jak to w Chinach bywa, i oczywiście te nazwy - nawet z jedzenia można stworzyć dzieło sztuki mające swoją historię. 
Sami bohaterowie są przede wszystkim wielką zagadką. Tak naprawdę nie wiadomo, komu można ufać, kto jest pozytywną postacią. Sama Cień jest bardzo intrygująca; wiadome jest, że ta kobieta to rywalka, ale tkwi w niej coś jeszcze. Tęcza Chang, mająca silną osobowość, cięty języczek. Każda ma ukryty cel. Jaki? Na sam koniec syn Lunga. Wierzący w piękną, baśniową miłość, tylko nie do końca wiedzący, jak miałaby wyglądać przyszłość u boku kobiety, bo z samego uczucia żyć się raczej nie uda. 
Interesująca publikacja, godna uwagi, sama z chęcią zobaczyłabym ekranizację tejże książki.
 

Tekst jest oficjalną recenzją zamieszczoną na stronie redakcji ESSNTIA

6 komentarzy:

  1. Zdecydowanie mam ochotę przeczytać! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Na lekturę tego typu muszę mieć specjalną ochotę. Niby lubię takie orientalne klimaty, ale musi mnie "najść", żebym się za nie zabrała;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak i jeszcze raz tak. Zarówno zawartość jak i piękna okładka przemawiają do mnie bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy jakoś nie interesowałam się kulturą krajów Dalekiego Wschodu, ale ze dwa lub 3 razy oglądałam chińskie filmy, które urzekły mnie swoim bogactwem natury, ubiorami i zachowaniem, dlatego być może kiedyś skuszę się na powyższą pozycje, ale nie teraz, bo mam w planach coś zgoła innego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi Aguś bardzo ciekawie. Do tej pory dwa razy spotkałam się z literaturą wschodu, ale obie książki opowiadały o prostytutkach. Kobieta-szpieg ze wschodu, to dla mnie nowość:)
    Agulka, ja ze względu na ograniczony czas, który mogę poświęcić mojemu blogowi postanowiłam w jednym poście umieszczać kilka krótkich opinii. Nie potrafię całkowicie zrezygnować z jego odwiedzania. Tęsknię za Wami, za czytaniem Waszych recenzji...
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach nie dodałam jeszcze, że pięknie tu u Ciebie, tak ciepło i optymistycznie!!!

      Usuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger