stycznia 09, 2015

stycznia 09, 2015

Prowincja pełna gwiazd




 
 Wróciłam do Prowincji, by dowiedzieć się jak sprawy mają u Ludmiły, która to oczekuje dziecka ze swym Niemieckim mężem Martinem. Cieszy świeżo odnalezioną siostrą, będącą darem od losu dla samotnej kobiety, pozbawionej rodziny. Jak wygląda ich życie? I co szykuje przyszłość? I jak mnie podobało się już drugie spotkanie z bohaterami?
 
Ludmiła jest już wysoko w ciąży, wraz z mężem planują ruszenie z budową domu, takiego jaki sobie wymarzyła. Będzie on drewniany, co oznacza, że zakończenie nastąpi o wiele szybciej jak w przypadku murowanego. Kobieta bardzo się cieszy z tego powodu, gdyż jak wiadomo w mieszkaniu jest niewiele miejsca, a teraz kiedy ma przy boku siostrę  jej cztery kąty zrobiły się zapełnione. Nie żeby ten fakt jej przeszkadzał, wręcz przeciwnie. Miło jest mieć z kim wypić kawę, porozmawiać i nie odczuwać tęsknoty kiedy ukochany wyjeżdża w swoje podróże do Niemiec. W dodatku choroba jej teściowej wszystkim spędza sen z powiek, wiadome jest, że stan starszej kobiety jest zły i rokowanie są jednoznaczne. Nad życiem małej rodziny pojawiają się chwilami chmury, smutek ogarnia w kilku sytuacjach. 
Hania zaczyna zbierać przeróżne informacje na temat przeszłości rodziny sióstr, wiadomości jakie odkryje będą wielkim zaskoczeniem dla nich obu, czy ta wiedza zmieni ich życie? I będzie miała wpływ na przyszłość ?
W małżeństwie Ludmiły i Martina dzieje się różnie, młoda matka coraz częściej zaczyna się zastanawiać czy nie podjęła zbyt pochopnie decyzji o poślubieniu mężczyzny, który tak bardzo się od niej różnił. Jej świat zaczyna kręcić się wokół maleńkiej istotki, to ona zajmuje myśli i sprawia radość oraz wywraca dotychczasowe życie do góry nogami. Częste nieprzespane noce, brak czasu na zajęcie sobą, ot uroki macierzyństwa.
 
 
Och Prowincjo.. cóż mogę powiedzieć? Z jednej strony Katarzyna Enerlich pisze w taki sposób, że chce się czytać ,z drugiej strony męczyły mnie ciągłe porównywania Polaków do Niemców. do tego stopnia, że zaburzały mi one radość z czytania. W kółko powtarzane "Mój mąż Niemiec" było okropne. Niestety muszę przyznać, że przez takie błahostki książka według mnie i dla mnie sporo straciła.  Zacznę od postaci, od bohaterów, którzy miałam nadzieje,  ulegną zmianie.
Ludmiła, dalej mnie drażniła. Bezmyślna i w dziwny sposób podchodząca do życia. Tak naprawdę cały czas odnosiłam wrażenie, że ona nie wie czego chce. W sumie podobnie było z Hanią, kiedy dowiedziała się o przeszłości i pochodzeniu ,wpadła w jakąś obsesję, rozumiem fascynacje ale to co ona wyprawiała drażniło jak nie wiem co. 
Bardzo, ale to bardzo nie podobało mi się ciągłe porównywanie naszego kraju z Niemieckim, że u nich wszystko jest lepiej, u nas to źle i w ogóle Polacy niczego nie potrafią. Jak to biedna Ludmiła wstydziła się za sąsiadów z tak zwanego marginesu, a przepraszam bardzo, w Niemczech to każdy jest idealny. Oczywiście.  Żeby to było raz na jakiś czas, ale tam ciągle musiałam czytać o tym jak to w Niemczech to by wyglądało tak, a u nas niestety jest inaczej.  Podobnie było gdy Ludmiła cały czas mówiła o Martinie, mój Niemiecki maż, mój Niemiecki partner. O matko jedyna! Wiemy, że Martin jest Niemcem, wiemy, nie trzeba było tego wciąż powtarzać. Sama postać Martina, tego faceta nie można było lubić, zapatrzony w siebie, ogólnie miał i ma w sobie coś odpychającego, już mniejsza o jego pochodzenie.
Ponarzekałam sobie, troszkę mi lżej. Nie chcę aby wyszło, że książka wcale nie podobała mi się. Bo tak nie było. Podczas czytania czuje się klimat mazur. Aż ma się ochotę wsiąść w środek lokomocji i jechać by chociaż chwilę przejść się i podziwiać te piękne tereny. Wiele się dzieje w życiu uczuciowym bohaterów, są wzloty i upadki. Radości oraz smutki. Każde wydarzenie ma jakiś sens.
Podsumowując,  nie rozczarowałam się, ale czegoś mi brakowało jeszcze nie to czego oczekiwałam po kolejnym spotkaniu z Prowincją.


Za książkę chciałam podziękować wydawnictwu MG

Książka bierze udział w wyzwaniu - 52 książki.

8 komentarzy:

  1. Bardzo chwalą umiejętności Katarzyny Enerlich :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam trzy tomy serii, pierwszy, trzeci i o smakach. Jakoś mnie tak nie powalały;) Chyba wolałabym, żeby autorka skończyła już ten cykl i napisała coś zupełnie innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również tak uważam, ale widzę, że nie ma widoku bo ta seria to się rozpędziła i chyba dojdzie do 10 ??!

      Usuń
  3. Kocham całą serię o polskiej prowincji. Teraz czekam na kolejną część!

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę wreszcie poznać twórczość tej pisarki, gdyż wielu czytelników pisze na temat jej książek bardzo pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Już od pierwszej recenzji Prowincji, jaką czytałam, ta seria mnie sobą nie przekonuje. Nie lubię tego typu książek.
    Zauważyłam ostatnio w Twoich recenzjach (co jak najbardziej cenię), że nie piszesz ich schematycznie (na wielu blogach wszystkie są do siebie podobne i nie można rozróżnić, kto ją napisał). Są pełne emocji! Podoba mi się to :)
    www.rozdzial5.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie zapoznam się z tym cyklem, jak tylko nadrobię kilka innych książkowych zaległości. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę najpierw przeczytać pierwszą część. ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger