września 27, 2017

września 27, 2017

Prawdziwa miłość




Nadeszła pora by pożegnać się z Sagą Rodu Canterdorfów, poznać wszystkie tajemnice i dowiedzieć się, czy prawdziwa miłość naprawdę istnieje. Długo zwlekałam z czytaniem, jeszcze dłużej z napisaniem opinii. Nie lubię kończyć lubiane serie. Nie ważne ile ma tomów. I chociaż z jednej strony pozostawiane pytania nurtowały, to było na co czekać, a teraz? Odpowiedzi padły, nic nie pozostaje sekretem. Ostatnia strona książki została przewrócona... Koniec.

Przyszła pora na podsumowanie ostatniej, ale i całości. Jak odebrałam historię opisaną przez Panią Krystynę Mirek i najważniejsze. Czy teraz gdy wiem wszystko, poleciłabym tę trylogię Wam?


 
 
Część prawdy ujrzała światło dzienne, jednak to nie koniec. Kate walczy o życie, teraz gdy jest jej potrzebna pomoc czarownicy, ta akurat postanowiła opuścić to miejsce, w którym żyła od dziecka. Dwie kobiety łapiące ostatnie tchnienia, nie wiedzące, że wydarzenia, do których doszło, na zawsze odmienią losy wielu ludzi. Czy pomoc nadejdzie?

Aleksander wie, że nie jest dziedzicem, tylko co teraz? Dlaczego doszło do zamiany dzieci, gdzie jest prawdziwy Canterdorf? Kim jest on? Gdzie podziewa się Kate i dlaczego Lady Adler zniknęła?

Posiadłość rodu nie pamięta, by kiedykolwiek za murami posiadłości działo tyle spraw. Nagle wszyscy wyjeżdżają, zarządczyni, czająca w każdym zakamarku znika. Nikt jej nie szuka, bo i nie czuje potrzeby. Pozorny spokój już niebawem zniknie, a kiedy nadejdzie czas zmiany, nikt nie spodziewa się tego, co usłyszy.

Zamek nagle się wyciszył, jakby oczekiwał czegoś, co potrząśnie nim w posadach, pozostaje pytanie. Czy mury wytrzymają wstrząsy, które już niebawem mają nadejść? Dla kogo historia zakończy się dobrze, kto będzie wygranym, kto przegra? Każdy walczy o inną stawkę... A los lubi być przewrotny.

 
 
 
Zastanawiałam się jak bardzo zdradzić fabułę, doszłam do wniosku, że napiszę całkowite minimum. Tutaj już każdy jest zaciekawiony, jeśli nie. Moja rozwleczona pisanina i tak nie namówi. To też, przejdę od razu do moich odczuć, względem tej części, jak i całej trylogii. Bo trudno jest, nie zrobić podsumowania.

Ostatnia część ukazuje nam, czytelnikom, jak nasi bohaterowie przechodzą przemiany. Niektóre następuj nagle, inne kiełkują powolutku, czają się i sieją niepokój. Bo nie każda zmiana jest mile widziana przez nas. Często latami pielęgnujemy w sobie, przekrzywiony obraz na pewne rzeczy, później nie chcemy ich zmienić. Bo dlaczego? Do tej pory było dobrze. Tylko czy aby na pewno? Dobro — lubi sobie wmawiać, że jest dobrze. Byle tylko nie robić wkładu od samego siebie. A dobro nie zawsze przychodzi samo, często trzeba zainwestować, by zebrać plony...

Alice, Kate i Isabelle. Trzy kobiety, tak bardzo różne, a jednak mają ze sobą wiele wspólnego. Więcej niż mogłyby sobie wyobrazić. Całej trójki przyszłość ulegnie zmianie. Karty przetasują się w nieoczekiwany układ.

 
Analizując z perspektywy czasu wszystkie trzy części, muszę napisać, że to druga jest filarem sagi, to w niej dzieje się najwięcej dramatycznych i tajemniczych spraw. Tam byłam pod ogromnym napięciem, które nie mogło mnie opuścić.
Pierwsza delikatnie wprowadzała, smakując i dając nam przystawkę tego, co serwowane będzie później. Danie główne, najważniejsze i najbardziej odczuwalne. Natomiast zakończenie, było deserem. Słodko gorzkim, pytanie z przewagą czego? Tej odpowiedzi już nie udzielę, polecam sprawdzić samemu.

Przyjemne chwile spędziłam przy Sadze, jest mi jakoś smutno, że zakończył się czas oczekiwania na kolejny tom. Bardzo lubię dworskie klimaty, tutaj było wszystko w moim guście czytelniczym. Teraz cała trójka dumnie zdobi regał. A mnie pozostaje mieć nadzieje, że Pani Krystyna Mirek, jeszcze kiedyś powróci z podobną historią.

Myślę, że nie muszę nikomu polecać. Książki autorki są po prostu świetne. I ja na żadnej się nie zawiodłam.
 
 
 
Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu DużeKa.
 
 

5 komentarzy:

  1. To była pierwsza książka tej autorki jaką czytałam i mile ją wspominam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam za sobą jedną powieść tej autorki, która spodobała mi się i na pewno sięgnę po więcej. Niemniej takie sagi to nie do końca moje klimaty, zatem tę chyba sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam za sobą jedną powieść tej autorki, która spodobała mi się i na pewno sięgnę po więcej. Niemniej takie sagi to nie do końca moje klimaty, zatem tę chyba sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja mam w planach jedną powieść tej autorki i już nie mogę się doczekać, aż do mnie przyjdzie. W końcu poznam pióro tak bardzo zachwalanej polskiej autorki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chętnie po nią sięgnę, nie znam jeszcze prozy tej Autorki, ale od czegoś trzeba zacząć, prawda?:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger