Mówią, że rodziny nie można sobie wybrać, trzeba akceptować taką jaka jest. Podobnie jest z sąsiadami, wprowadzamy się, rodzimy w miejscach gdzie są różni ludzie. Jedni lepsi, drudzy gorsi. Jedno jest pewne w małym społeczeństwie czy to na wsi, czy na jednej ulicy w miasteczku trzeba potrafić żyć w zgodzie. Gorzej bywa z bliskimi, którzy zdaje się są idealni, tworzą przykład... z pozoru, co jeżeli wszystko jest ułudą? Przez lata wbijane do głowy nauki nie mają pokrycia w rzeczywistości? Poznajmy historię wielu rodzin mieszkających na ulicy Różanej, gdzie każdy ogródek, każdy kwiat snuje inną opowieść, kryje tajemnice..
Kasia Bulicz-Kasprzak w najnoszwej odsłonie , czy Rubin okazał się miejscem do którego zechcę jeszcze wrócić?
Kwiaty lubią słuchać, to one potrafią przynieść ukojenie kiedy człowiekowi jest źle. Pielęgnowanie oraz przyglądanie jak z dnia na dzień budzą do życia motywuje oraz sprawia radość. Tak po prostu. Leokadia dzięki swojemu ukochanemu ogrodowi przetrwała najgorszy okres w swoim życiu. Utrata męża była zbyt nagła i w najmniej odpowiednim momencie. Dzięki roślinom zaznała ukojenia, zmysły nie oszalały, zaś ona znalazła receptę na smutki. Nauczyła się rozpoznawać ich potrzeby, dzięki temu efekty były imponujące i napawały dumą.
Marysia po kryjomu wspominała dawną miłość, która mimo tylu lat nie odeszła w zapomnienie. Nie potrafiła z nikim się związać, przeszkodą rzekomo była krytykująca matka, ale czy na pewno?
Życie Marty stanęło na rozdrożu, nie potrafiąc znaleźć miejsca we Wrocławiu wróciła do rodzinnego domu, by złapać oddech, nabrać dystansu.
Będąc matką dwójki dzieci, Karolina nie czuła się spełniona w swoim życiu. To zadanie wydaje się dla niej zbyt trudne. Łapiąc się ostatniej szansy na uratowanie godności spróbuje zawalczyć o siebie samą.
Do miasteczka wraz z mężem "z odzysku" wprowadza się Agata. Zakochując się w mężczyźnie z przeszłością nie była świadoma na co się porywa, jak i czy w ogóle odnajdzie się w nowych okolicznościach?
O co chodzi mieszkańcom ulicy z tym przesadnym dbaniem o swoje posesje? Chęć zdobycia nagrody jest aż tak wielka, a może chodzi o drugie dno?
Każda kobieta opowiada inną historię swojego życia, ale jest coś co wszystkie łączy — miłość.
Z uczuciami jest podobnie jak i z kwiatami. Trzeba odpowiednio zadbać, doglądać i pilnować by nie zaniedbać. Bo wtedy mogą uschnąć i już nigdy nie zakwitnąć...
Jakie tajemnice kryje urokliwa uliczka, co ukrywają ściany domów, jakie zdarzenia zapamiętały kwiaty? Dlaczego po wielu latach nieobecności powraca Wanda, czy jej przybycie będzie niosło konsekwencje? I kto może się obawiać konfrontacji z koleżanką lat młodzieńczych?
O czym wie kot Konstanty i dlaczego nie potrafi pojąć zachowania swojego współlokatora?
Muszę przyznać, że już dawno nie spotkałam się z tyloma postaciami, którzy tak zgrabnie tworzyli spójną całość. Z początku miałam lekkie obawy, że będę myliła, kto jest kim. Na szczęście fabuła została tak zgrabnie poprowadzona, że nie miałam takiej możliwości. Mieszkańcy Rubinia są zwykłymi ludźmi, mają swoje codzienne troski, ale i również tajemnice, które skrzętnie ukrywane mają nie ujrzeć światła dziennego.
Zajrzałam do wielu domów, zapoznałam się z każdą rodziną, miałam możliwość wczuć się w sytuację starszej kobiety, która uznawana za najzłośliwszą wspaniale radziła sobie z utrapieniem.
W dość nietypowy sposób okazując swojej córce miłość i troskliwość. Obserwowałam wzorową rodzinę, którą można było mianować idealną. Marta, mająca sposobność przyglądać małżeństwu swoich rodziców próbowała za radą matki naprawiać swoje, w efekcie zostało zakończone rozwodem... Karolina miała wszystko czego pragnęła, niestety macierzyństwo nie wyglądało tak jakby sobie tego życzyła, najnormalniej w świecie nie radząc sobie w tej roli. Chciała zrobić coś z czego byłaby dumna, co wprawiłoby w podziw sąsiadów. Niestety czasami chęci nie wystarczają, trzeba być sumiennym oraz cierpliwym. Agata i Sylwia. Dwie rywalki, jedna drugiej próbowała "umilić" życie. Gdzie dwóch się bije tam czasem trzeci niewinnie obrywa.
Najbardziej polubiłam Leokadię, porady starszej pani często bywały tak bardzo trafne i życiowe. Osobiście nie interesuje się ogrodnictwem, nie lubię zajmować roślinami, ale podczas czytania porad serwowanych przez tą kobietę miałam chęć złapać za szpadel i coś zrobić, sprawdzić swoje umiejętności.
Zagadką był dla mnie Janusz. Przez większą część książki próbowałam rozgryźć tego człowieka. Często drażniły mnie przemyślenia dotyczące córki, która za wszelką cenę chciała nawiązać z nim kontakt.
Ulubieńcem, jakże inaczej stał się kot Konstanty. Indywidualista w każdym calu, patrzący z pogardą na swego żywiciela, zwanego współlokatorem.
Nie będę opisywała każdego z bohaterów, ponieważ każdy jest ważny, odgrywa rolę, która później okaże się kluczowa.
Wiedziałam, że Kasia jest bardzo spostrzegawcza i potrafi dokładnie z detalami wykreować bohaterów. Jednak nie miałam pojęcia, że zastanę tyle wspaniałych spostrzeżeń dotyczących człowieka, który nie tyle się zmienia z biegiem lat, co za sprawą różnych sytuacji wciela w inną rolę, wyzwala w sobie uczucia, które w normalnych okolicznościach nigdy by się nie ukazały. Tęsknota, ból, rozgoryczenie są czynnikami wywołującymi różne zachowania. Na kartach książki przewinęło się tyle mądrych uwag. Dotyczących zajmowania ogrodem, postępowania z ludźmi.
Zakończenie zamiast pozostawić z odpowiedziami, wywołało we mnie falę niedowierzania, losy bohaterów zostały tak poplątane, że teraz wręcz nie mogę się doczekać powrotu na ulicę Różaną. Akcja toczy się miarowo z góry wyznaczonym rytmem i tak naprawdę był jeden moment kiedy uśmiałam się do łez z groteski sytuacji, która na dobrą sprawę bardziej była tragiczna niż śmieszna.
Cieszę się, że miałam przyjemność zapoznać się z lekturą tak mądrej książki, wiele razy zatrzymywałam się by zastanowić, by przyznać racje.
Jest coś jeszcze, lokalizacja miasteczka. Nawiązanie do Olszyny, Jeleniej Góry, Zgorzelca czy Bolesławca. Wspaniałe uczucie rozpoznać "swoje" miejsca w tekście.
Szczerze polecam i wręcz namawiam do zapoznania się z lekturą Domu na skraju, tu każdy odnajdzie coś dla siebie. Z pewnością nikt się nie rozczaruje. Ja natomiast z utęsknieniem oczekuje kolejnego spotkania z mieszkańcami.
Serdecznie dziękuję za książkę z tak piękną dedykacją!:)
Książka bierze udział w wyzwaniu - 52 książki
Piękna okładka. Warto przeczytać książkę chociaż dla niej, ale ufam też twoim zapewnieniom, że nikt nie może się na niej zawieźć, a każdy znajdzie w niej coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
ach, aż chce się porwać te książkę w objęcia ;) Pięknie oddałaś jej klimat i sielski obrazem z intrygami w tle już rozgościł się w mojej głowie ;)
OdpowiedzUsuńTe wytłuszczone części recenzje są piękne, aż chyba je zapisze :) a po książkę sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości Kasi Bulicz-Kasprzak, ale w wolnym czasie zamierzam to zmienić, i być może właśnie skuszę się na powyższą pozycję skoro tak pozytywnie ją oceniasz.
OdpowiedzUsuńChętnie poznam bliżej autorkę :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że się nie zawiodę. Książka już czeka na swoją kolej na mojej półce.
OdpowiedzUsuńTak, chcę przeczytać - to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNa razie mam za sobą jedną książkę tej autorki. Zdaje się, że co najmniej jedna czeka jeszcze na półce.
OdpowiedzUsuńPatrząc na okładkę miałam przeczucie, że historia rozgrywa w klimatach Prowansji a tu takie zaskoczenie :) Lubię takie książki, relaksują mnie, dlatego postaram się po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńDołączam do Ciebie i do Twojego utęsknienia, mam to samo:)
OdpowiedzUsuń