grudnia 20, 2016

grudnia 20, 2016

Mój przyjaciel orzeł - Film

źródło

Bardzo lubię filmy z motywem zwierzęcym w roli głównej, dlatego, gdy zobaczyłam zapowiedź do Mój przyjaciel orzeł, wiedziałam, że chce go zobaczyć. Zasiadłam do oglądania zaraz po otrzymaniu płyty DVD. Szczerze mówiąc, nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać. Przeczytanie opinie były dosyć krytyczne, ale czułam, że w moim przypadku niewiele wpłyną na odbiór opowieści ukazanej przez Gerardo Olivares i Otmar'a Penker. Jaką historię ukazuje film?

Pierwsze sceny ukazują przepiękne widoki przyrody zaś narrator (w wersji oryginalnej Jean Reno, polskiej Władysław Kowalski), zaczyna opowieść o dwóch braciach orłach oraz o tym, jak życie jednego z nich splotło się z małym chłopcem Lukasem (Manuel Camacho). Lukas stracił matkę w pożarze domku, teraz mieszka wraz z ojcem (Tobias Moretti). Nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Chłopiec, który nie potrafi zapomnieć tragicznej nocy i ojciec pozostawiony sam ze swoją żałobą i dzieckiem, które jest inne, niż by sobie tego życzył. Albo po prostu On sam nie próbował znaleźć wspólnego języka z również skrzywdzonym przez los chłopcem. Równocześnie obserwujemy jak w gnieździe orłów, wykluwają się pisklęta. Jedno jest silniejsze od drugiego. Wydaje się z góry przesądzony los młodszego o kilka minut. Widzimy jak pisklęta dorastają i niebawem zabraknie miejsca dla obu przy matce, która może zająć się tylko jednym z nich. I w ten oto sposób, prawem przyrody, jedno orlątko zostaje wypchnięte z gniazda na pewną śmierć. W czasie gdy bezbronny młody orzeł daremnie nawołuje matkę o pomoc, nieoczekiwanie zamiast niej, pojawia się chłopiec. Kochający przyrodę, nieumiejący skrzywdzić żadne zwierzę. Postanawia zaopiekować się osieroconym młodym. Zdając sobie sprawę, że ptak będzie potrzebował uwagi i poświęcenia. Wszystko oczywiście dzieje się w tajemnicy przed ojcem, który od lat kłusuje na dziką zwierzynę. Lukas nieznający się na orłach nieudolnie będzie próbował sprostać zadaniu, jednak otrzyma pomoc w postaci starszego mężczyzny o imieniu Danzer (Jean Reno), znającego na obyczajach dzikich zwierząt. Służący radą i wsparciem w trudnych chwilach opieki nad dorastających ptakiem.

Film ukazuje więź, jaka nawiązuje się między małym chłopcem a dzikim ptakiem, trudy w opiekowaniu się wymagającym pisklęciem. Tego, jakie zagrożenia czyhają na każdym kroku. W końcu Lukas nie mógł trzymać ocalałego w domu. Musiał zapewnić mu bezpieczeństwo daleko od domu... Zdaję sobie sprawę, że sam opis nie działa zbyt przekonująco, ale ja również nie miałam pojęcia co, tak naprawdę reżyser chciał ukazać widzom.

I chyba nie spodziewałam się, że film wywrze na mnie tak wiele emocji. Ponieważ już od samego początku jesteśmy świadkami, jak brutalna potrafi być przyroda i chociaż nie możemy mieć żalu o takie, a nie inne prawa, to jednak serce boli na widok cierpienia tego słabszego zwierzęcia. Dlatego, kiedy z gniazda zostaje wyrzucone drugie pisklę, będę szczera przeżywałam bardzo mocno. Kibicowałam małemu Lukasowi, by poradził sobie w wychowywaniu tego jakże pięknego i zarazem wymagającego ptaka. Przyglądałam się więzi, która z każdym dniem się umacniała między tym dwojgiem. Zdając sobie sprawę, że w końcu nadejdzie dzień, gdy Abel (takie imię nadał chłopiec orłu) będzie musiał zostać wypuszczony na wolność. Opuścić chłopca i zmierzyć z czasem okrutnym światem.

Dodatkowo ogromnym i chyba jednym z największych atutów filmu są cudowne ujęcia przyrody. Widoki niekiedy zapierające dech w piersi. Naprawdę coś niesamowitego. Dla samego podziwiania przyrody warto obejrzeć film.

źródło


Gdzieś przeczytałam, że film ma mnóstwo niedociągnięć, ponieważ ukazuje historię chłopca, który nie pobiera żadnych nauk. Mieszka wraz z ojcem na jakimś odludziu. Nagle znaleźli się obrońcy edukacji i całej reszty. Mnie jednak wydaje się, że w przekazie filmu chodziło o coś zupełnie innego. Nie jest nigdzie powiedziane, w jakim czasie została osadzona akcja. Zresztą nawet w dzisiejszych, również można znaleźć miejsca, gdzie ludzie żyją zgodnie z przyrodą, z daleka od cywilizacji. No cóż, jak się chce przyczepić, to powód zawsze się znajdzie.

źródło

Oglądałam film przepełniona emocjami. Płakałam, zachwycałam i kibicowałam bohaterom. Tak bardzo chciałam, żeby orzeł dorósł i jego historia znalazła dobre zakończenie. Natomiast ojciec znalazł kontakt z własnym synem, by przestali być dla siebie obcy. Tragedia, która się wydarzyła, zamiast umocnić ich relacje, rozdzieliła. Obaj zamknęli w swoim bólu i tęsknocie. 

W filmie nie ma wielu dialogów a mimo to, jest tak bardzo wymowny. Dodatkowo ogromne brawo za muzykę. Sarah Class stworzyła chwytające za serce nuty. Cały czas jestem pod wrażeniem dźwięków, które działają na emocjach widza. Takie właśnie filmy chcę oglądać.

Komu mogę polecić film Mój przyjaciel orzeł? Uważam, że film jest skierowany do każdego widza. Można oglądać samemu albo rodzinnie. Każdy kto, chociaż w maleńkim stopniu interesuje się pięknem przyrody, będzie pod wrażeniem tej produkcji. Szczerze i od serca polecam

Jeszcze Wam kochani podrzucam zwiastun, żebyście zobaczyli fragmencik z przepięknymi widokami i muzyką :)


Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu DużeKa

3 komentarze:

  1. Jej, czuję, że ten film by mi się bardzo spodobał. Zapisuję sobie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy się skusze, ostatnio jak oglądam coś to popada na komedie romantyczne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwiastun robi niesamowite wrażenie. Coś czuję, że ten film wyjątkowo przypadnie mi do gustu. W każdym razie już zapisuje sobie jego tytuł.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger