kwietnia 05, 2013
.......
Książki przedstawiać nie muszę, ponieważ chyba już każdy o niej słyszał.
Jest to moja druga recenzja, pierwszą usunęłam gdyż nie chciałam wtedy pisać publicznie co na prawdę sądzę na temat fabuły.
Jednak po długim, bardzo długim namyśle postanowiłam podejść kolejny raz.
Widziałam wiele opinii począwszy od niezrozumiałego dla mnie zachwytu i wystawiania na piedestał po bardzo wulgarne wręcz obraźliwe.
Kiedy poznałam Twórczość Katarzyny Michalak urzekła mnie magia, którą podsycała każdą z książek, wszystkie brałam dosłownie w ciemno wiedząc,że się nie rozczaruję.
Czekałam na "Mistrza", byłam pewna,że mnie oczaruje. Niestety z przykrością muszę przyznać,że tak się nie stało.
Przede wszystkim treść. Możliwe,że zamiar był dobry, mafia, piękne scenerie a do tego szczypta erotyzmu..
No właśnie, o ile byłaby to szczypta może i by dało się przetrawić. Jednak czegoś tak wulgarnego nie ma możliwości. Bardzo dobrze rozumiem pojęcie erotyk, ale,ale dlaczego kobiety były tylko ciałami???
Do tego jeszcze powrócę. Czytając ciągle czekałam aż akcja się rozwinie, o zgrozo w połowie zaczęłam się zastanawiać czy aby sobie nie podarować dalszej męczarni.
Mafia jakoś na mafię nie wyglądała. Jeżeli nią faktycznie była to nasi rodowici "bandziorzy"
powinni płakać z rozpaczy.
Bohaterowie, wszystko ładnie pięknie, dwóch braci, dwie kobiety. Gdzieś po drodze nijaki Pan doktor Paweł, niby szlachetny ale bezbarwny.
Dziewica Sonia jak nie dziewica. Być może zbyt długi czas oczekiwania na ten pierwszy raz sprawił,że zachowaniem sprawiała wrażenie przysłowiowej "cichej wody".
Andżelika, ulubienica krytyków. Cóż można o niej napisać? Kobieta o głębokim gardle i spragnionych ustach.
Raul...Ucieleśnienie męskości, czarny charakter. Rzekomy mafiozo/tajny agent czegoś. Tutaj zaczynają się nieścisłości ale nawet nie mam ochoty komentować.
Vincent, męska wersja Andżeliki, może zawsze, wszędzie z każdą. Nie ma zielonego pojęcia kim jest brat. Ot, nie ładnie a gdzie więź rodzinna? Zaufanie? Lojalność? Tego się nie dowiemy, autorka niestety nie udzieli odpowiedzi.
Paweł, wspomniany przedstawiciel służby zdrowia. Robił specjalizacje chyba ze wszystkich kategorii. Typ anioła stróża, szkoda,że nie dostał imienia Gabriel.
Przyjaciel Raula, wierny , oddany ale przy najbliższej możliwej okazji postanowi pomóc, w pozbawieniu cnoty naszej skromnej, niedoświadczonej ofiary.. Przyjaźń, miłość. Tutaj zyskują inne pojęcie.
Na temat narkotyków już pisano,że miały uzależnić od pierwszego podania, jednakże Sonia okazała się super odporna, może posiada tarczę obronną jak Bella ze "Zmierzchu"?
Muszę, po prostu muszę ocenić sceny, mam pełno pytań. Dlaczego? Dlaczego żeńska część ciała, najbardziej intymna była nazywana "płcią"?!
Dlaczego te chwile zamiast rozpalać mnie odstręczały?? Proszę wybaczyć ale w żaden sposób nie pobudziło mojej wyobraźni w wiadomym kierunku, porównanie pieszczot do psiego lizania?!
Stosunki oralne wychodziły mi uszami, oczami. Być może są kobiety uwielbiające "tą" czynność, niestety troszkę przesadzono.
I jeszcze jedno, ostatnie.
Zatopinie w kędziorach, "pachnących" piżmem.
Tego można było sobie darować.
Jaki jest plus? Otóż miło było wyobrazić sobie w środku zimy pobyt na Cypryjskiej plaży, wczuć się w szum fal. O tak, to było na prawdę przyjemne. Szkoda,ze tylko to. Są jeszcze sceny z torturami, tylko troszkę drastyczne.
Podziwiam pomysłowość, sposób znęcania się był rodem z horroru. Dla mnie zbyt brutalne, ale w końcu mamy do czynienia z mafią.
Ciągle próbuję zrozumieć dlaczego Katarzyna Michalak tak uparcie dąży do zmiany wizerunku? Osobiście bardzo lubiłam ten zprzed serii z tulipanem. Może chęć pobicia Greya, przesłonił coś bardzo istotnego?
Mam nadzieję,że nie jest to syndrom wody sodowej.
Nie będę nikogo zniechęcać. Każdemu podoba się co innego.
Jest mi przykro,że autorka nie potrafi przyjąć słów krytyki. Niestety ta praca nie niesie ze sobą samych pochwał.
A zarzucanie czytelnikowi, który wyraził swoją niepewność względem nieznanego sobie gatunku,iż "pluje na dywan" jest kompletnym nieporozumieniem. Rozczarowałam się. Mimo,że sprawa miała miejsce jakiś czas temu, to smak goryczki pozostał.
AUTOR:
Agnieszka Bruchal
Nie znam Michalak, jednak z recenzji odbierałam ją jako osobę ciepłą, przyjazną nie piszącą powiesci erotycznych. O Mistrzu słyszałam wiele poztywnych jak i negatywnych opinii ;d jestem zrażona do tej książki, zwłaszcza że nie przepadam za tym nowym "gatunkiem".
OdpowiedzUsuńDo momentu ukazania się "Mistrza" miałam jak najlepsze zdanie o samej autorce. Owszem troszkę się zniechęciłam, jednak oczekuję premier kilku książek nie erotyków:).
UsuńUczepiłaś się "bezbieliźnianej" Panny i Vincenta o niecierpliwym penisie... Nowa twarz Pani Michalak także mi nie odpowiada cóż każdy chodzi swoimi ścieżkami jak kot... Może to my nie jesteśmy niereformowalne... Recenzja bardzo mi się podoba:)A Pani Michalak pisała : nie lubisz erotyków w jej mniemaniu nie czytaj ;)
OdpowiedzUsuńAleż ja nie mam nic przeciwko erotykom, pod warunkiem,że pobudzą moją wyobraźnię zamiast spłuczą jej resztki w toalecie...
UsuńSzczególnie podoba mi się w Twojej recenzji szczerość, to, że nie wstydzisz się napisać, że wcześniej pisałaś coś innego na temat Mistrza, bo się obawiałaś, jak zostanie odebrana Twoja opinia, podejrzewam, że wiele tych super pozytywnych recenzji na dzień dzisiejszy napisanych zostałoby inaczej, nie byłoby zachwytów i opinii, że to arcydzieło... sama jestem jak mi napisała ostatnio przesympatyczna pisarka "delikatna" w swoich recenzjach, ale ja już taka jestem, a i tak widzisz, że naplułam na dywan... ech... niby dawno, ale dalej czuję niesmak!
OdpowiedzUsuńWiesz jakoś tak nie chciałam krytykować bo wiem,że to nie jest przyjemne być tym pod "ostrzałem", no ale przez całą tą sytuację stwierdziłam,że nie można się ze wszystkimi "cackać". Zresztą ja pupilkiem nie muszę być. Szczerość jest o wiele bardziej wartościowa.
OdpowiedzUsuńtak, to prawda...
UsuńRecenzja super!!
OdpowiedzUsuńTak rzeczywiście zawierająca ostre słowa, ale ważne, że szczere. To dzisiaj już druga taka niezwykle pieprzna recenzja, którą czytam. Pierwsza była na temat książki "Trauma" G. Mastertona. Ja bym była jak najbardziej za, żeby więcej blogerów nie bało się pisać tego, co rzeczywiście myślą na temat przeczytanej książki. Jak to wspaniale później pobudzałoby wszystkich do dyskusji. Przecież każdy z nas może mieć odmienne zdanie... Tak trzymaj!!!
Dziękuję Aguś:) no właśnie dobrze by było aby reszta bloggerów pisała szczerze, co czuje po przeczytaniu książki.
UsuńOdniosę się i tu do recenzji.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się Twoje zdanie podoba- pomimo, że moje jest całkiem inne, bo mi się strasznie Mistrz podobał, w porównaniu z innymi erotykami ten jest subtelny. Proponuję Ci przeczytanie "Fantazji w trójkącie" O. Carew- tam się po prostu dzieje.
Dziękuję za propozycję, jeżeli będę miała okazję postaram się przeczytać:) Widać muszę nadrobić braki w dziedzinie erotyków,skoro uznajesz Mistrza za subtelne:)
UsuńPozdrawiam!:)